wtorek, 7 listopada 2017

Podobna krzywda

Napisałam to jakieś dwa, może trzy tygodnie temu, w przypływie jakiejś weny, która zapewne była czymś spowodowana, ale nawet o tym nie pamiętam. Stworzyłam to dosłownie w niecałe trzy godziny, bo pamiętam, że zasiadłam po 20 i skończyłam przed 23, bo już mi się nie chciało, a klepałam to chyba bez żadnej przerwy i gdybym wszystkie inne rozdziały pisała w takim tempie, to świat byłby piękny. 
To totalnie moja fanaberia, a dodatkowo nie lubię wciskać do kanonicznej historii postaci OC, więc nie obwieszczam tego światu, bo trochę się wstydzę. Nie wiem, czemu. Ale po prostu kto zobaczy, ten zobaczy. 
Poza tym ją już znacie, to Eidori z JE. A przynajmniej kto zna, ten zna, nie jest po prostu kompletnie nowa w świecie autorskich postaci, ma już te swoje bodaj 3 (okazało się, że jednak 2, zapędziłam się nieco) latka i 4 miesiące i zainicjowała moje pojawienie się tutaj, w świecie narutowskiego ff. 
Nigdy chyba tego nie robiłam, więc dedykuję Blue Bell. Tak o, po prostu. Może dlatego, że stwierdziła, że powinnam to dać, bez względu na to, że to był totalny spontan. Buziaszki, dziołszko. 




ale ej, słucham dzisiaj podesłanej kieeedyś tam od Blue'oszki i to chyba najbardziej pasuje tekstowo:




Przyszpilił mnie do ściany. Snop bólu przeciął moje plecy, przechodząc kolejno po każdym kręgu, aż w końcu dotarł do potylicy, wprawiając błędnik w jeszcze większy chaos. Przez kilka sekund nie mogłam myśleć zupełnie o niczym jeszcze bardziej niż chwilę temu i dziwiłam się, że w to w ogóle możliwe. Ale jemu udawało się dokonywać rzeczy niemożliwych.
Poczułam jego ciało jeszcze bliżej i jeszcze bardziej na sobie. Jego ciepło rozlało się na skórze przedramion, a siła, jaką na mnie napierał, wciskała moje kościste łopatki w chłodną, ceglastą ścianę tak, że zaczęły mnie zwyczajnie boleć.
Ujęłam go na wysokości szyi, układając odpowiednio dłonie i opuszkami kciuków trącałam płatki jego uszu. Chwyciłam się mocno podczas pocałunku. W odpowiedzi złapał mnie pod udami i przerzucił je sobie na biodra, a ja omotałam się wokół jego pasa, jak gdybym za nic nie mogła stamtąd spaść. Przycisnął mnie jeszcze bliżej swojego ciała i naparł, a ja syknęłam odruchowo na pojedyncze ukłucie w plecach.
Co jest? – zapytał od razu. Oderwał się dotychczasowej czynności, bo wszelkie moje niedogodności mimo wszystko były dla niego priorytetem. Zawsze.
Wżynasz we mnie te cegły – mruknęłam, odkrywając rządek zębów. Ból naprawdę był do zniesienia, a mój uśmiech całkowicie automatyczny. W rzeczywistości najbardziej przeszkadzała mi panująca wokół ciemność, bo nie widziałam dosłownie niczego. Nawet milimetra jego twarzy, podczas gdy nie dzieliła nas żadna odległość, a od wytężania wzroku miałam przed oczami mroczki. – Nie przejmuj się – zapewniłam go jeszcze. Przyjął informację i znowu przylgnął do mnie chłodnymi i wilgotnymi od mojego języka ustami.
Czułam, że jego nacisk zelżał, by nie powtórzyć incydentu sprzed chwili. Poprawił mnie sobie na kości biodrowej i chwycił spłaszczoną dłonią nieco dogodniej, przesuwając ją bliżej pośladka. Pojedyncze mlaśnięcie, jakie wywołał podczas poprawiania się i bez odrywania ust, doprowadziło mnie do łaskotania w podbrzuszu, które momentalnie przerodziło się w bezmyślne uczucie pożądania. W tej chwili marzyłam, żeby zjechał dłonią w tamto miejsce, nawet na sekundę, nawet jeśli miałoby to być złym krokiem i tylko zwiększyłoby mi apetyt na to, czego nie mogliśmy tutaj zrobić, nie zrobiliśmy jeszcze nigdy i co raczej też było nam zwyczajnie zakazane. Nie bez powodu podobne akty odgrywaliśmy na kompletnie nieoświetlonym półpiętrze siedziby ANBU, ryzykując już całkiem sporo. Miałam wrażenie, że i tak ktoś o nas wiedział. Choć publicznie nie funkcjonowaliśmy jako para ani też w ogóle jako dążący do siebie kochankowie, miałam wrażenie, że nie tylko Mei i Shisui nadpisują sobie naszą relację, ale że ktoś zwyczajnie wypatrzył nas w tych odmętach ciemności i wiedział, co robiliśmy.
Ale to były tylko i wyłącznie pocałunki. Nic więcej. Po raz setny, z czasem może nieco bardziej namiętne i łaknące, ale nadal tylko one. Pierwszy raz zrobił to dokładnie w tym samym miejscu. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że Itachi'ego Uchihę stać na tego typu dominujący gest. Nie wiedziałam też, że sama chciałam dokładnie tego samego, pozwalając mu na to każdy kolejny raz. Myślałam, że nasza relacja opiera się raczej na przyjaźni z elementami jakiejś międzypłciowej rywalizacji z dziwnymi przebłyskami, których nie potrafiłam nazwać. To właśnie były one. Te całe przebłyski kryły coś, co odbijało się na nas w postaci tego, co właśnie robiliśmy. I stało się regułą po każdej skończonej misji któregokolwiek z nas.
Tym razem to ja wracałam. Stał tu i czekał na mnie, by dopaść jak drapieżnik swoją ofiarę. Nawet nie zorientowałam się, że biegłam, żeby jak najszybciej dotrzeć w to miejsce.
Paznokciami skubnęłam gumkę, którą splatała mu włosy i zsunęłam ją sobie przez palce na całą dłoń. Zawsze mruczał na ten gest z niezadowolenia, ale pozwalał mi na niego. Poza tym zupełnie nie rozumiałam, dlaczego to robił. W rozpuszczonych wyglądał całkowicie obłędnie i nie mogłam zrozumieć, dlaczego nie zostawia ich w ten sposób. Któregoś wieczora, przesiedzianego na skraju pobliskiego lasku, zrobiłam mu na czubku głowy wysokiego koka przekonując się, że w tym wydaniu też było mu o niebo lepiej. Aktualnie zatem wybierał sobie fryzurę najmniej dla niego korzystną, ale o ile widziały go tak inne kobiety, być może miałam mniejszą konkurencję.
Wtopiłam palce w kosmki jego kruczoczarnych włosków i plątałam je ze sobą – on zresztą robił to samo z moimi. Kiedy zjechał ustami na szyję, którą naznaczał pocałunkami, ja odchyliłam się w jego stronę i musnęłam językiem skórę, rysując na niej podłużny, mokry ślad.
Eidori, przestań – upomniał mnie, wyraźnie zirytowany moim gestem. Ściągnęłam brwi ze sobą, uśmiechając się nieprzekonanie i podejrzliwie. – I tak jestem na granicy – wyznał.
Szlag, czy myślał o tym samym? W mojej głowie nasunął się obraz Uchihy, wiszącego nade mną, rozebranego do połowy i sapiącego niemiarowo, z opadającymi ciemnymi kosmkami jego rozpuszczonych włosów. Na jego lewym ramieniu tatuaż ANBU, na moim – zupełnie taki sam. Tak samo odkryty, bo bez koszulki, choć na swoich piersiach wyobrażałam sobie bandaż, którym oplatam się przed każdą misją. Swojej nagości przed nim nie potrafiłam sobie jeszcze wyobrazić, choć w jakiś sposób wizja tego niepokojąco mnie rajcowała. Ale to na nim się skupiałam, to wszystkiego co jego chciałam przede wszystkim – gładkiej skóry klatki piersiowej, uwypuklonych żył na napiętych przedramionach i uformowanych mięśni brzucha. Marzyłam, żeby drasnąć go paznokciem pod łopatką, zarysować szlaczek na nagich plecach albo zrobić malinkę pod jego kościstym, bladym obojczykiem.
W naszej aktualnej sytuacji jednak było to zbyt niebezpieczne. Musieliśmy zachować czujność i gotowość do ucieczki w każdej chwili, gdyby komuś udało się nas przyłapać. Nie zdejmowaliśmy z siebie zupełnie nic – nawet ochraniaczy czy broni. Czułam się, jakbyśmy byli odgrodzeni od siebie jakąś nieprzenikalną barierą, bo traktowaliśmy się takim samym kalibrem wyposażenia, jaki stosowaliśmy przeciwko wrogom z innych Wiosek. Zaczęłam się zastanawiać, kiedy w ogóle będzie chciał przekroczyć granicę i w jaki sposób by to zrobił. Sama myśl skłoniła mnie do tego, by niepewnie i zupełnie instynktownie przejechać wnętrzem dłoni po jego nabrzmiałej męskości.
Oderwał się ode mnie momentalnie od siebie i odsunął, jakby minimalnie wściekły. Wiedziałam, że przesadzam, a mimo to nie potrafiłam zdjąć z twarzy delikatnego uśmiechu satysfakcji i wykrzesanego z siebie, będąc w połowie zamroczoną. Wiedziałam też, że to zrobi, bo Uchiha był ode mnie o wiele bardziej dojrzały i roztropny. Wiedziałam, że przestanie, bo wypada przestać. Odruchowo oblizałam usta i rozkładałam w ustach przyjemny, słodki posmak, jaki pozostawiły jego wargi.
Co chcesz osiągnąć? – zapytał mnie, stawiając na ziemię. W mgnieniu oka oparł się łokciem o ścianę i zawisł nade mną, świdrując pouczającym wzrokiem. Był równie nakręcony i równie mocno chciał tego co ja, ale lepiej maskował swoje skłonności i wszelkie emocje, dlatego jego słowa i gesty brzmiały i wyglądały w ogóle trzeźwiej niż moje. Sama miałam wrażenie, że się huśtam. I może tak w zasadzie było, bo moje stopy od jakiegoś czasu nie dotykały ziemi – i dosłownie i w przenośni – dlatego musiałam się zwyczajnie przyzwyczaić. Przetarłam oczy palcami i ścisnęłam kciukami zmarszczkę na czole. Zza jego poważnej miny zaczął wyjawiać się delikatny, pogodny wyraz na twarzy.
Zapomnij – mruknęłam. – To ze zmęczenia – posłałam mu kolejny uśmiech, którym nie raz udawało mi się wybrnąć z opresji. Jakakolwiek wymówka brzmiałaby głupio, więc wybrałam taką, która miała brzmieć na taką z zamiaru. – Możemy wracać. W zasadzie to jestem całkiem głodna, a mama obiecała, że na powrót przygotuje mi coś z łososiem i awokado.
Nie widziałem cię całe trzy dni – zaczął półszeptem, zbliżając się twarzą. – Witam się z tobą jak należy i robię to grzecznie, a ty mnie podjudzasz i używasz wymijającego pretekstu o obiedzie, żeby zwiać przed odpowiedzią zupełnie bezkarnie – wyliczył wszystko dokładnie i skrupulatnie. Zadrżałam pod wpływem głosu i ciepłych wydechów, jakie do mnie docierały. Zbliżył się i na kilka sekund zetknął czubek nosa o moje czoło. Jego kosmki, czarne jak smoła, zimne i zwilżone od potu, przyjemnie muskały moje poliki. Czułam, jak przeciska się bliżej i blokuje moje ruchy swoim ciałem. I zamiast próbując się uwolnić i zwiększyć swoją strefę prywatności, myślałam o tym, że byłabym skłonna dawać mu się zniewalać w każdej chwili, nawet teraz, jeśli by sobie tego zażyczył. Czułam się cholernie bezpieczna w jego towarzystwie, jak i zupełnie bezbronna, jeśli chodziło o niego.
Przystawkę już miałam – odparłam bez wahania, beztrosko, choć w rzeczywistości kotłowało się we mnie jak w rozgrzanym piecu. Jego ton było o wiele niższy niż zazwyczaj, a przybrana konsekwentność, nawet taka udawana, była cholernie podniecająca. – Wzięłam jej ile mogłam, więc pora spadać, no nie?
Postąpiłam krok do przodu, kiedy jego dłoń popchnęła mnie do tyłu. Opadłam na ścianę, z delikatnym hukiem odbijając się od ceglastej powierzchni, kiedy Itachi znowu przylgnął do mnie i oplótł dłoń wokół mojej szyi niczym obrożę. Po chwili przesunął niżej i rozłożył na mostku, by zjechać na bok i zacisnąć na lewej piersi. Moją głowę zalała fala ciepła. Zachłysnęłam się powietrzem, które pobierałam prosto z jego ust. Odruchowo przegryzłam dolną wargę, sycząc przy tym i czując, jak pod jego dotykiem nabrzmiewają mi sutki. Nie byłam na to przygotowana. Odepchnęłam go od siebie, zaciskając palce na twardych barkach, choć w rzeczywistości chciałam mieć go jeszcze bliżej, ale nim naprawiłam swój błąd, oderwał się ode mnie na dobre i obdarował intymnie wnikliwym spojrzeniem.
Chodź do mnie, jeszcze raz… – sapnęłam, biorąc oddech cicho, bo nie chciałam się przyznawać, jak dużej ilości powietrza mnie pozbawił i jak wiele muszę go teraz uzupełnić.
Zdaję sobie sprawę, że teraz jest gorzej. Ty też. I doskonale też wiesz, że tylko na tym się skończy – syknął mi wprost do ucha przez zaciśnięte zęby i wykrzywione w dzikim uśmiechu kąciki. Objął mnie zewsząd ciepło, totalnie opiekuńczo, a ja jak z automatu przygarnęłam go do siebie, zaplatając ramiona wokół jego sylwetki i słuchając jego tłumaczenia w zażaleniu. – Więc nie rób mi, proszę, podobnej krzywdy.


Zupełnie nie rozumiem, dlaczego ostatnio urywam wątki w takich momentach. Mam cholerną ochotę pociągnąć to dalej, ale z drugiej strony nie mam w tym momencie jakiejś smykałki do tworzenia odpowiednich dialogów i boję się, że to zepsuję. Poza tym, muszę się ogarnąć na jutro, bo w ogóle nie powinnam się za to zabierać, ale coś mnie tchnęło, kiedy wróciłam do kompa z obiadem.
To idę, buzi

8 komentarzy:

  1. AWWWWWWW!
    AWWWWWWWWWWWWW!
    AWWWWWWWWWWWWWWWWW!
    TO TAKIE ROZKOSZNE, ACH!
    CZUJĘ SIĘ ZASZCZYCONA!
    Dziękuję Ziomeczku :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzy pierwsze akapity:
      To chyba moje pierwsze ff, w którym pocałunek przy ścianie został tak opisany. Wiesz, że z takimi szczególikami, nie ominęłaś niczego. A ja po prostu robiłam ooooch! Bo zazwyczaj nie przedstawia się tych niewygodnych aspektów, bo jedyną rzeczą jaką uwiera wtedy bohaterkę, jest zupełnie coś innego xDDDDDDDDD
      wszelkie moje niedogodności mimo wszystko były dla niego priorytetem. Zawsze. KURNA! Ja poważnie uwielbiam ten tekst.
      o i kolejny:
      Przyjął informację i znowu przylgnął chłodnymi i wilgotnymi od mojego języka ustami.
      Ta partówka jest tak mimimimimimi, uwielbiam te sceny, ja pierdziele, to mało powiedziane, TO JUŻ KOLEJNA TWOJA PARTÓWKA, KTÓRA WRĘCZ MNIE OCIEPLA OD ŚRODKA. Znając życie przeczytam ją jeszcze z kilka razy, jak to robiłam (tak, nadal, jeszcze, czasami) z poprzednimi.

      Oj Itachiego stać na bardzo DOMINUJĄCE GESTY!
      I ten geścik z gumką do włosów. O matko... KUPIŁAŚ MNIE.

      Ziomeczku, ja to Ci zazdroszczę sposobu w jaki wyrażasz te proste gesty. SERIO. I nie, że słodzę czy coś. Po prostu w Twoich pracach jest coś takiego, że pokazujesz mi nimi jakby inną stronę danych gestów/sytuacji. I to jedna z tych Twoich cudownych zalet.

      I tak, trzeba było to kontynuować. Ale ja może jeszcze Ci głowę o to posuszę. Bo przez Ciebie, na Izumi i każdą inną OC-kę Itachiego patrzę krzywo xD
      Ja jestem przeszczęśliwa, że to opublikowałaś.
      Napisałabym coś więcej, ale mi się nie chce.
      Jak coś mi się przypomni, to na pewno BĘDZIESZ O TYM WIEDZIAŁA XDD
      Buziam!
      I dziękujam :*

      Usuń
    2. A tę piosenkę Younga, to u mnie niedługo spotkasz tyż xDDDDDDDDD hehehe

      Usuń
    3. :*
      Hahah, bo ta ściana to motyw przewodni, obiekt drugoplanowy, trzeci bohater pod względem ważności zaraz po nich i w ogóle.
      TAK, TAK, ŻADNE IZUMI I INNE TAKIE, PO CO ONE.
      Napisałabym coś więcej, ale mi się nie chce. XDDDDDDDDDDDDDDDDDDD ok, spoko, rozumiem.
      Każdy Twój kolejny komentarz robi się coraz słodszy, chyba coraz bardziej mnie kochasz. <3
      A i sory, że tak podpierdoliłam chamsko, myślałam, że już ją gdzieś dałaś. XDDDDDDD NO SRY, ALE PASUJE TU JAK ULAŁ.

      Usuń
    4. Każdy Twój kolejny komentarz robi się coraz słodszy, chyba coraz bardziej mnie kochasz. <3 PEWNIE TAAAAA XDDDDDDDD
      Na luzie Kochana, toć te piosenki dryfują między nami jak szalone, rly xDDDDDDDDDDDDDD

      Usuń
  2. Boooskie wkręciłam się *.*
    Dialogi były minimalistyczne ale dopasowane do sytuacji tak że grało elegancko tyle że końcówka przerwana w momencie że srce boli... 😭

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja może jeszcze nie wiem, że mam jakiś talent do chamskiego urywania w najciekawszych momentach, bo to się jakoś często zdarza. XD

      Usuń
  3. The Terminator - Titanium Frame Hammer - Tatian Art
    The Terminator is ford escape titanium 2021 a Terminator style action titanium guitar chords role playing video game. citizen super titanium armor This game was produced in 2019 and raft titanium was titanium wood stoves published by Sega for the Sega Mega Drive/Genesis.

    OdpowiedzUsuń